Przed nami najważniejszy czas w okresie całego roku – Święte Triduum
Paschalne. Trzy dni naznaczone cierpieniem, męką, śmiercią i
zmartwychwstaniem naszego Zbawiciela.
Jezus dla nas przyszedł na świat jako człowiek, aby odkupić
wszystkie nasze winy. To z miłości wziął krzyż na swoje ramiona.
Krzyż, to dla świata przede wszystkim znak hańby. Dla nas – znak
zbawienia.
Zastanówmy się, co my robimy w te najważniejsze trzy dni? Często
biegamy na zakupy, sprzątamy i krzątamy się…
A gdzie powinniśmy być? Co robić w tym czasie?
Ja też kiedyś biegałam i krzątałam się, żeby wszystko było najlepsze
na Święta Wielkanocne. Nie było w moim życiu chwili na zastanowienie
się nad cierpieniem Chrystusa na krzyżu. Nie było zadumy nad
spoczywającym w grobie Panem. Nie miałam czasu na przeżywanie
Wieczerzy Pańskiej z Apostołami w Wieczerniku. Chodziłam wprawdzie
na uroczystą Mszę świętą w Wielki Czwartek, ale zawsze w biegu,
pomiędzy pracami domowymi. Biegłam, bo tak przekazała mi mama
w domu rodzinnym. A to z kolei mojej mamie przekazała moja babcia.
Dziś ja przekazuję to dzieciom.
Kilka lat temu zmieniłam priorytety. Najpierw Jezus, a potem
wszystko pozostałe. Już nie martwię się, czy zdążę ze wszystkimi
pracami domowymi. Nie biegnę do kościoła i nie myślę, co jeszcze mam
zrobić w domu.
W zeszłym roku, niestety, musiałam zasiąść przed telewizorem i
laptopem, ze względu na czas pandemii. Trudno było wtedy skupić się.
Jak będzie w tym roku?
Najważniejsze, że teraz wszystko układa mi mój Pan. On jedyny kocha
mnie prawdziwie...
Często jednak myślę, że nie jestem godna tej miłości… Tyle błędów
popełniam, tyle razy upadam. Czasem tak bardzo chcę coś zmienić,
naprawić, ale mi się nie udaje. Wiele razy obiecuję sobie, że tym
razem nie upadnę i nie ulegnę pokusie. Tyle razy postanawiam, że ze
wszystkich sił postaram się zmienić…
Czasem pasują do mnie słowa jednej piosenki wielkopostnej: „jak
Judasz wciąż zdradzasz Pana”…
Ela